Przezmark

Zamek w Przezmarku, gmina Stary Dzierzgoń

Budowę zamku zainicjował wieku komtur krzyżacki Luter z Brunszwiku. Powstał on w latach 1316 - 1331 na półwyspie między dwoma jeziorami: Mołtawą Wielką i Małą na miejscu pruskiego grodu. Z rozległym przedzamczem połączony był mostem zwodzonym. Samo przedzamcze, położone także na niewielkim wzniesieniu, umocnione zostało wieżami (jedna zachowana; ślady drugiej - prawdopodobnie wjazdowej, widoczne są od północnego zachodu). W dokumencie z 1305 roku spotykamy termin Prutenicale Forum, a w innym rok późniejszym niemieckie określenie miejsca jak Pruysche Markt – co można chyba tłumaczyć jako Pruski Targ. Krzyżacy zajęli na dobre Przezmark dopiero po drugim powstaniu pruskim (1274). Zachował się zapis w Kronice Krzyżackiej o tym jak rycerze zakonu pod wodzą mistrza krajowego Dytryka von Gateterslebena wycięli niemal w pień miejscową ludność zapewne broniącą się w twierdzy. Na miejscu zniszczonego grodu Krzyżacy zbudowali dominującą nad okolicą warownię. Zamek był zrazu siedzibą szafarza (od 1312 roku), później był zamkiem prokuratorskim, a od roku 1359 rezydował tu wójt krzyżacki. Z 1387 roku pochodzi wzmianka o dwóch karczmach. Komtur dzierzgoński, dokumentem z roku 1397 ustanowił kościół pod wezwaniem św. Katarzyny na górnym zamku, który istniał do XVIII w. Przedtem dla rycerstwa istniał na przedzamczu kościół pod wezwaniem św. Anny. W XV wieku obok zamku założono folwark zakonny. Na terenie zamku znajdował się szpital dla rannych uczestników wojen. Po zniszczeniach Dzierzgonia podczas wojen w 1410 i 1414 roku Przezmark stał się siedzibą konwentu komturstwa dzierzgońskiego.

Wjazd do zamku prowadził od północy przez warowne przedbramie zwane "pierwszą basteją" (nie ma po nim śladu). Na przedzamczu górowała wspomniana już kwadratowa wieża o wysokości 35 m. Widać ślady po stykających się z nią kiedyś budynkach. Na najwyższym poziomie wieży znajdował się ganek strażniczy, a nad nim wisiał dzwon z herbami wielkich mistrzów krzyżackich. W piwnicach natomiast funkcjonowało więzienie. W przeciwległym narożu przedzamcza stała wieża cylindryczna.

Przedzamcze od zamku głównego oddzielone było nawodniona fosą, dziś jest ona sucha i zarośnięta chwastami. Nad fosą znajdował się most zwodzony. Zamek główny otoczony był obwodem kamienno ceglanych murów o wymiarach 47 x 73 m. Znajdowała się w nim przynajmniej jedna wieża od strony płn.-wsch., gdzie umieszczono skarbiec. Dzisiaj widać jeszcze jej resztki z otworem okiennym. Istniała również druga, niższa linia murów obwodowych otaczających zamek główny od południa, zachodu i wschodu. W powstałym w ten sposób międzymurzu utworzono prawdopodobnie ogrody. Część mieszkalna zamku to początkowo dwukondygnacyjny "dom wielki" po stronie wschodniej. Później rozbudowano zamek o skrzydła południowe i zachodnie. Od południa na zewnątrz murów znajdowała się potężna ośmioboczna wieża od której biegł ganek do wieży latrynowej usytuowanej ze zrozumiałych względów nad samym jeziorem.

W zamku znajdował się szpital dla rannych i sparaliżowanych braci zakonu. W 1410 na krótko dostał się w ręce polskie (po wiktorii grunwaldzkiej), później raz jeszcze Polacy zajęli go w 1454 roku. Na zamku zawarto rozejm mazowiecko - krzyżacki, rozejm dotyczył zakończenia wojny trzynastoletniej. W czasie I wojny szwedzkiej na zamku przebywał król szwedzki Karol Gustaw Adolf. W 1525 roku zamek został oddany w prywatne ręce, później mieścił się tutaj urząd ziemski. Zamek został zburzony w roku 1523, odnowiony w 1584 - 1585,  ponownie zniszczony już w końcu XVIII w. W 1936 roku zabezpieczono go jako trwałą ruinę. (lekko poprawiony tekst z www.moj-przezmark.comxa.com). Prace konserwatorskie przerwano jednak wraz z wybuchem II wojny światowej  i podjęto ponownie po roku 1958. Od tego czasu obiekt funkcjonował jako atrakcja ośrodka wczasowego.

W 1998 r. pozostałości po zamku w Przezmarku kupił Ryszard von Pilachowski. Stara się zamek odbudować. Pan Pilachowski chciałby aby to miejsce stało się centrum wypoczynkowym, a także służyło całemu regionowi poprzez np. organizację festynów, pokazów walk rycerskich, wernisaży i wystaw. Zwiedzanie (wejście na wieżę) możliwe jest za zgodą właścicieli (teren ogrodzony) i po wrzuceniu symbolicznej, dowolnej sumy do skrzynki przy wejściu.

fot. lipiec 2015

Artykuł z dziennika www.naszemIasto.pl z 27 stycznia 2008 roku.

Przezmark. Góralka i szlachcic kurlandzki tworzą nową historię zamku

- Moja rodzina wywodzi się z Inflant, jestem potomkiem szlachty kurlandzkiej. A na zamku powinien mieszkać jakiś "von" - mówi ze śmiechem Ryszard von Pilachowski.
Przezmark słynie z krzyżackiego zamku. Około 1320 roku postawił go komtur Luter z Brunszwiku. Można więc powiedzieć, że był to pierwszy właściciel warowni. Do dziś zachowały się tylko część baszty północnej, baszta wschodnia oraz ruiny pozostałych budowli. Po 680 latach burzliwej historii stały się one własnością Ryszarda von Pilachowskiego.
- Posiadanie zamku gotyckiego to moje życiowe marzenie - opowiada. - W 2000 roku postanowiliśmy wspólnie z małżonką Jolantą osiąść na stałe w Przezmarku.
Mieszkając podówczas w Warszawie, państwo Pilachowscy dowiedzieli się, że miejscowy samorząd chce sprzedać resztki warowni.

Po burzliwych konsultacjach rodzinnych zapada decyzja o kupnie i przeprowadzce do wymarzonej przez głowę rodziny historycznej budowli.
- Początki były trudne - wspomina pani Jolanta. - Zaczęliśmy od prac porządkowych, wywózki śmieci i nasadzeń roślinności.
Trzeba było też gdzieś mieszkać. Po wojnie na terenie zamku funkcjonował ośrodek wypoczynkowy, obok była prywatna kawiarnia.
- To właśnie na jej ruinach zaczęliśmy budowę naszego domu - ciągnie opowieść Ryszard Pilachowski. - W średniowieczu na tym miejscu stał budynek przykuchenny. Z zachowaniem quasi gotyckiego stylu odbudowaliśmy nasz dom. Powstała brama wejściowa. Cały czas trwały też prace na przedzamczu. Wskrzesiliśmy dawną zakonną kuchnię, odkopaliśmy fosę oddzielającą przedzamcze od wyspy, na której stał kiedyś zamek główny. Niestety, prace przerwał konserwator zabytków.
Ta część historii nadaje się jednak na zupełnie inną opowieść. Zapał właściciela zetknął się z "Polską urzędniczą".
Na moje pytanie, skąd "von" przed nazwiskiem, pan Ryszard odpowiada: - Moja rodzina wywodzi się z Inflant. Jestem potomkiem szlachty kurlandzkiej. Nie widzę żadnego powodu, żeby tego się wstydzić. Poza tym, na zamku powinien mieszkać jakiś "von" - dodaje ze śmiechem.
Małżonka też pochodzi ze znanego rodu. Urodziła się w zakopiańskiej rodzinie Trzebuniów z Niebies. W taki oto sposób góralka i szlachcic kurlandzki tworzą współczesną historię zamczyska w Przezmarku. Tworzą dosłownie i dopisują nowe karty.
Cała posesja położona na dawnym przedzamczu jest przepiękna. Odżywa i odsłania swoje średniowieczne korzenie. Cały czas trwają prace remontowe. Oczywiście, nad wszystkim góruje słynna baszta, ale marzeniem Ryszarda von Pilachowskiego jest odbudowanie całego przedzamcza, przerzucenie mostu nad fosą i zrealizowanie wielu innych projektów. Dom państwa Pilachowskich pełen jest pięknych, zabytkowych przedmiotów, głównie ze średniowiecza. Gospodarze to przemili ludzie. Pełni życzliwości, przyjmujący gości z uśmiechem. Zamek jest otwarty dla wszystkich.
Kontynuując opowieść, pan Ryszard, przenosi się jakby do XIV wieku. Widać gołym okiem, że kocha swój zamek, kocha całe średniowiecze i tą miłością chce podzielić się z innymi. Pani Jolanta trochę żartobliwie narzeka, że czuje się tutaj jak "biała dama" uwięziona w zamczysku. Lecz jest to współczesne wcielenie, bo z... Internetem. Komputer to jej ostatnia miłość.
Zamek w Przezmarku znowu żyje. Marzenia pana Ryszarda powoli stają się rzeczywistością.

fot. jakiś czas temu

Artykuł własny: "Wizyta w Przezmarku".

Pewnego lipcowego dnia postanowiliśmy odwiedzić zamek w Przezmarku. Do wizyty przyczyniła się ponowna lektura artykułu zawierającego wywiad z właścicielem zamku, Ryszardem Pilachowskim.

Podjechaliśmy pod zamek. Od razu przywitał nas przyjaźnie machający ogonem pies. Zaczął się łasić i wesoło nas obszczekiwać. To już nastawiło nas do zwiedzania pozytywnie. Po wejściu na teren zamku przywitaliśmy się z właścicielem, panem Ryszardem.

Zaprowadził nas na jedyną ocalałą w całości wieżę i pokonując wraz z nami jej kondygnacje, opowiedział historię zamku oraz swoich przygód z jego odbudową. Ciekawostką jest fakt, że właściciele starają się przywrócić zamek do świetności bez żadnych kredytów. Powoli, kroczek po kroczku.

W spacerze po wieży towarzyszyły nam dwie przyjaciółki czy też znajome pana na zamku, przebrane w stroje z dawnej epoki. Wskazówka na analogowym mierniku nastroju poszła w górę. Jako, że część ekspozycji w wieży stanowią kopie średniowiecznego uzbrojenia zwiedzanie staje się przyjemne zwłaszcza dla młodszych. Można je dotykać, mało tego, również przymierzać!

Na ścianach ostatniej kondygnacji udało się odnaleźć wpisy odwiedzających zamek w XIX wieku. Sami też takowy poczyniliśmy. Nie, nie na ścianie, ale w księdze pamiątkowej. Znaleźliśmy w niej wpisy członków rycerskiego bractwa ze Starogardu Gdańskiego. Jeden z rycerzy przybrał sobie herb "marchewka". Miłe to i sympatyczne.

Po "rzuceniu okiem" na okolicę z najwyżej części wieży, właściciel pokierował nas do dalszej części terenów zamkowych. Właśnie trwają tam prace wycinkowe przy krzewach ją zarastających.

Oczywiście kiedy się tam wybraliśmy towarzyszył nam jeden z psów właścicieli. Okazało się, że posiadają ich więcej. Kiedy młodsi uczestnicy naszej wyprawy bawili się z psem w aportowanie gałęzi z jeziora, żeby było jasne aportował pies nie ludzie, starszym udało się zrobić kilka fotek ruin wieży, w której znajdował się niegdyś skarbiec oraz pozostałości filarów kamiennych w dolnej kondygnacji, jak i rzędów ceglanych w górnej. Szkoda, że nie można już zasiąść w salach, które kiedyś podpierały. Może wśród krużganków?

herb leszczycW opisie na terenie zamku w Przezmarku znajduję się wzmianka o krzyżackich skarbach.

„(…) Podobno w dawnych, niepewnych wiekach wojen, Krzyżacy ukryli na zamku w Przezmarku skarb – 13 tysięcy florenów w złocie. Nie ma natomiast żadnej wzmianki, aby go potem wydobyli. Po bitwie pod Grunwaldem zamek poddany został wojskom polsko-litewskim. Król Jagiełło wydzierżawił go rycerzowi wielkopolskiemu – Mroczkowi z Łopuchowa herbu Laski. Pochodził on z rodu Leszczyców, zasłużonego dla kraju w dobie panowania Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Uczestniczył w wielkiej wojnie z Zakonem Krzyżackim i musiał mieć wyjątkowe zasługi, skoro powierzono mu zarząd zamku przezmarskiego, w którym znajdował się duży skarb zakonny.

Równocześnie król Jagiełło wysłał do zamku swojego pisarza, Jana Sochę herbu Nałęcz, z zadaniem wykonania spisu całego majątku. Gdy ten wracał ze spisem został zabity a wraz z nim zginął cały jego orszak. O zbrodnię oskarżono Mroczka, któremu mogło zależeć na tym by król nie poznał stanu majątku zakonnego. Źródła niemieckie podają, że uznano go winnym i ścięto w Gdańsku. Mniej oficjalne polskie przekazy informują, że wobec braku dowodów rozprawa sądowa, po złożeniu przysięgi rycerskiej, zakończyła się jego uniewinnieniem. I chyba ta wersja jest bliższa prawdy. O Mroczku było głośno jeszcze 2 lata później, gdy na czele 500 zbrojnych najechał na gospodę, w której spodziewał się zastać i zabić kanclerza, biskupa krakowskiego – Wojciecha Jastrzębca (…)”.

Wstawił się wówczas za swoim krewnym Piotrem Wyszem z Radoliny (koło Konina), którego zdjęto z biskupstwa krakowskiego i przesunięto na mniej intratne biskupstwo poznańskie. O przyczynienie się do tej degradacji Mroczek podejrzewał właśnie Wojciecha Jastrzębca.

Królowi jednak porywczy charakter Mroczka nie przeszkadzał za bardzo. Obdarzył go w 1416 roku starostwem powidzkim a dodatkowo, w 1420 roku, babimojskim. Rycerz często przebywał w otoczeniu monarchy - w 1421 roku w Raciborzu, w 1425 w Brześciu Kujawskim i w Kaliszu. W Raciborzu dał znać jego porywczy charakter, gdzie za awantury rycerz został aresztowany. Znany był jako uczestnik paru akcji dyplomatycznych i poseł króla. Między innymi uczestniczył w poselstwie Jagiełły do wielkiego księcia Litwy Witolda w 1426 roku. W następnym roku najprawdopodobniej zmarł.

A skarbu zamkowego do dziś nie odnaleziono.

herb Leszczyc (Laski)